Komentarz do Liturgii Słowa na 6. Niedzielę zwykłą, o. Grzegorz Mazur OP

W czasach Pana Jezusa osoba chora na trąd skazana była na śmierć: najpierw społeczną, później fizyczną. Nieczystość, izolacja, wykluczenie, powolne umieranie… Do zarażonego trądem nikomu nie było wolno się zbliżać. On sam musiał także trzymać się z daleka od osób zdrowych. W dzisiejszej Ewangelii, trędowaty łamie ten nakaz: podchodzi do Jezusa, klęka i prosi o uzdrowienie. W odpowiedzi Jezus również przekracza przepis prawa: dotyka chorego i oczyszcza z choroby. W innych sytuacjach Pan Jezus nie raz uzdrawiał tylko słowem, czasem na odległość… Dlaczego dziś robi to inaczej? Dlaczego narusza potwierdzony prawem zwyczaj i dotyka trędowatego?

Po pierwsze dlatego, że go kocha. Współczuje mu. Widzi jego tęsknotę za bliskością, za życiem. Wyciągając rękę, Jezus potwierdza swoją władzę nad chorobą: to nie choroba dotyka jego ręki, ale jego ręka dotyka choroby. Dotyk Jezusa musiał być niesamowitym przeżyciem dla człowieka, od którego wszyscy uciekali i którego każdy bał się dotknąć. Pewnie dlatego „…po wyjściu zaczął [on] wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło”.

Po drugie, Pan Jezus chce pokazać, że kontakt z drugim człowiekiem, choćby najbardziej zagubionym, chorym, poranionym nie sprowadza żadnej nieczystości. Nie da się pobrudzić kimś innym. Brudzę się tylko własnym grzechem, tymi wolnymi wyborami, które przeczą Ewangelii i prawu miłości. Czasem aż trudno uwierzyć, z jaką determinacją chrześcijanie doszukują się brudu w innych. Ile pomyj potrafią wylać na siebie nawzajem. Na sąsiadów, polityków, rządzących, myślących i żyjących inaczej… Jak łatwo przypisują nieczystość bliźniemu, z jakim przekonaniem izolują go od siebie… Niektórzy chętnie wykluczyliby ze społeczeństwa całe grupy ludzi. Nie tak postępował Pan Jezus. Miałby z nami mnóstwo pracy, gdyby dziś przyszedł na ziemię.

Na szczęście wśród nas żyje także wielu prawdziwych uczniów Pana. Świadków Jego uzdrawiającej mocy. Potrzebujemy ich, by samemu nie wpaść w pułapkę pychy, osądzania i izolowania bliźniego. Św. Paweł w drugim czytaniu mówi dziś odważnie: „naśladujcie mnie, tak jak ja naśladuję Chrystusa”. Chyba żaden ksiądz ani lider świecki nie odważyłby się dzisiaj tak powiedzieć. A jest w tych słowach coś niezwykle ważnego: biorąc przykład z innych, inspirując się czyjąś relacją z Jezusem, sami możemy znaleźć się bliżej Niego. Podejść z własną słabością tak jak trędowaty z Ewangelii: odważnie i bez zahamowań. Doświadczyć dotyku, który zmieni życie. Jesteśmy Kościołem, również po to, by wzajemnie się wspierać i naśladować w dążeniu do Pana. Potrzebujemy przewodników i towarzyszy, którzy dzieląc się własnym duchowym doświadczeniem, pomogą nam pogłębić nasze.

Czyj przykład mnie pociąga? Na kim się wzoruję, by żyć ewangelicznie? Czyje świadectwo otwiera moje serce na Boży dotyk, który leczy i podnosi? Podziękujmy dziś Panu za te osoby i za to, że się nimi posługuje.