Komentarz na Trzydziestą Trzecią Niedzielę zwykłą, ks. Grzegorz Mazur

Dzisiejsza Ewangelia przypomina o niestałości i tymczasowości naszego doczesnego
życia. Wszystko na tej ziemi podlega prawom czasu i przestrzeni. Wszystko się
zmienia. Wszystko ma swój kres – oprócz Boga i Jego Królestwa.
Żyjemy w popękanym, dość prowizorycznym świecie, naznaczonym grzechem i
ludzką słabością. Wciąż jednak ten świat pozostaje Boży i piękny. Podobnie Kościół,
tak szybko tracący dziś na wiarygodności jako instytucja, coraz dotkliwiej raniony
niewiernością i opieszałością wielu swoich członków, wciąż tworzy niesamowitą,
Bożą rzeczywistość, ukochaną i chcianą przez Pana. Czy czuję się jej ważną częścią?
Czy swoim świadectwem i zaangażowaniem współpracuję z Bożym planem zbawienia
każdego człowieka? Czy wierzę w to, że „włos z głowy mi nie spadnie” i „przez
wytrwałość ocalę swoje życie”?
Dawanie świadectwa przychodzi w dość naturalny sposób osobom pielęgnującym
osobistą więź z Bogiem. I nie zakłada od razu ogromnych poświęceń ani kosztów.
Najskuteczniejsze bywają małe formy, począwszy od tak pozornie błahych gestów jak
znak krzyża na ulicy czy przed wspólnym posiłkiem w pracy lub domu. Świadectwem
jest szczery uśmiech i otwartość na innych, życzliwość wobec ludzi myślących inaczej
i nie zawsze przyjaznych względem nas. Świadectwo to także wrażliwość na czyjąś
słabość, biedę i łzy, umiejętność przyjścia z pomocą tam, gdzie jest ona faktycznie
potrzebna.
Istotnym wymiarem świadectwa jest budowanie jedności: w mojej rodzinie, parafii i
szerzej w Kościele. Niemałym wyzwaniem wciąż pozostaje dialog ekumeniczny. Jak i
co myślę o chrześcijanach, którzy nie są katolikami? Czy się za nich modlę, szukając
dróg do wzajemnego zrozumienia i pełnej komunii? A może jest tak, że w różnych
obszarach mojego życia bardziej niż do jedności przyczyniam się do podziału? Może
grzeszę obojętnością i zaniedbaniem, o których mówi św. Paweł w dzisiejszym drugim
czytaniu? „Niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz
zajmują się rzeczami niepotrzebnymi…”
Ani obojętność, ani bezczynność nie budują jedności. Nie pomagają też w poprawie
kondycji Kościoła i świata. Jak wygląda moje zaangażowanie w Kościół tam, gdzie
żyję, wśród ludzi, których spotykam i znam przynajmniej z widzenia? Jakich zadań w
Kościele się podejmuję, a od jakich stronię? Budowanie jedności, wychodzenie z
miłością do drugiego człowieka i trwałe przezwyciężanie podziałów to zazwyczaj
konkretna praca. Najpierw nad samym sobą: nawracając się, przestaję traktować dobra
tego świata jak cel ostateczny, nabieram dystansu i z większą pokorą oceniam własne
możliwości. Co więcej, zapraszam Pana, by walczył we mnie z tym, co jeszcze nie
poddane łasce, co każe mi się bać, stać z boku albo angażować tylko na chwilę, bez

przekonania, mało wytrwale… Ufnie modlę się o czyste, przemienione łaską serce,
wystarczająco pojemne, by kochać nawet wrogów i prześladowców. Amen.