Ks. Jan Twardowski, wiersz, pt. „O Kościele”.

W dzisiejszym poniedziałkowym cyklu poezja księży, trzymając się poetyckiej twórczości księdza Jana Twardowskiego, przedstawiamy wiersz, pt. „O Kościele”.

Utwór ten pochodzi ze zbioru wierszy „Jan Twardowski – Nie przyszedłem pana nawracać”. Wiersze 1945-1985. Wydawnictwa Archidiecezji Warszawskiej z 2001 roku.

Ksiądz Twardowski, najwybitniejszy poeta współczesnej liryki religijnej mówił tak.

 „Nieraz dziwimy się, że raptem są w kościele ludzie, którzy nigdy tu nie przychodzili. Gorszymy się. Kościół wszystkich przyjmuje. Jest ucieczką grzeszników, bo jest w nim Jezus, który stale czeka na każdego – Jezus niewidzialny, a stale obecny.”

"O Kościele"

 

„Kościele w którym wypadło mi po raz pierwszy w życiu

pić ustami mszę

chować się do konfesjonału któremu stale odrastają uszy

w którym Matka Najświętsza miała złota koronę i bose nogi

w którym obraz świętej Tereski służył latem za plażę dla much

drewniały święty Antoni oblazł z habitu

ciemny i czysty

Kościele w którym zieleniała miedz

Zasłaniało sumienie listkiem brzozowym

Kolor nieba wyleniał jak szelest

smutny jakby jaskółki umiały tylko chodzić

Kościele z posadzką od pacierzy wytartą i krzywą

gdzie skrzypiały obcasy

pluskało korytko wody święconej

szczekał zegar jak emerytowany ludożerca

z amboną tak prostą że nie sposób było zakryć

na niej żadnym kazaniem swej własnej twarzy

Kościele przed którym klękał las

krzyżodzioby otwierały szyszki

łaskotał zajęczy szczaw

cieszyło babie lato jak grzech za lekki

fikały żaby a każda żaba ma zawsze czkawkę

jesienią czerniały coraz mocniej szpaki

zimą sikory sypiały na mrozie

parafianki rozbierały się ze śniegu

gdzie zamykałem Jezusa w tabernakulum zawsze z cząstką czyjegoś płaczu

gdzie modliłem się żeby nigdy nie być ważnym”

Dodaj komentarz