Komentarz do Liturgii Słowa na 30. Niedzielę zwykłą, o. Grzegorz Mazur OP

Dzisiejsze pierwsze czytanie (Wj 22,20-26) przypomina nam o potrzebie miłości we wzajemnych relacjach: „nie będziesz gnębił, uciskał, krzywdził…” Okażesz miłosierdzie dłużnikowi, nie będziesz pożyczał na procent ubogiemu, zwrócisz na noc płaszcz temu który oddał ci go pod zastaw, aby miał się czym okryć podczas snu. W drugim czytaniu (1 Tes 1,5c-10) mowa o potrzebie miłości w Kościele. Św. Paweł własnym przykładem przyciąga do Pana Tesaloniczan, tak że stają się wzorem dla wszystkich wierzących w Macedonii i Achai.


Jak dzisiaj wygląda miłość pasterzy do wiernych i na odwrót? Jak mogłaby wyglądać, by niewierzący przyjmowali wiarę tak skutecznie jak Tesaloniczanie? By inni patrząc na nas mogli powiedzieć to samo co poganie o pierwszych chrześcijanach: „popatrzcie jak oni się miłują”. Dość często spotykam wiernych, którzy narzekają na legalizm, formalizm i materializm księży, na ich pośpiech i brak czasu, na powierzchowne lub protekcjonalne traktowanie… Spotykam też księży, którzy żalą się na wiernych: że nie angażują się w duszpasterstwo, są mało pomocni, niesłowni; że odnoszą się do nich instrumentalnie, roszczeniowo lub czysto urzędowo. To przykre i negatywne oceny.
Niezależnie od tego, ile w nich prawdy, podstawowym kryterium dla wzajemnych odniesień we wspólnocie Kościoła winna być Miłość. Nie ma ważniejszego Prawa – uczy dziś w Ewangelii Pan Jezus. A św. Paweł w „Hymnie o Miłości” (1 Kor 13,1-13) nie mówi o miłości jako jednej z cnót (choć miłość nadprzyrodzona to cnota, nawet w pewnym sensie pierwsza w teologalnej triadzie), nie mówi o miłości jako jednym z owoców Ducha (choć miłość niewątpliwie takim owocem jest), ale mówi o niej jako o drodze, o sposobie życia, czyli czymś najbardziej fundamentalnym, czymś, co warunkuje wszystko inne. Chrześcijaństwo na początku nazywano Drogą. W jakim sensie mogę dziś powiedzieć o swojej życiowej drodze, że jest nią Miłość?


Podziękujmy dziś Panu za to, że uczynił nas zdolnymi do miłości; za to, że w ogóle możemy kochać. Podziękujmy Mu za nasze życie, płeć, powołanie – inne do bycia kobietą, inne do bycia mężczyzną. Za to, że jesteśmy przez Niego chciani dla nas
samych i ukochani od wieków: bezwarunkowo, całkowicie, ostatecznie i niezmiennie.
Amen.