Komentarz do Liturgii Słowa na Uroczystość Wszystkich Świętych, ks. Grzegorz Mazur

Dziś święto wszystkich zbawionych – niekoniecznie kanonizowanych, ale żyjących już w pełnej jedności i wiecznym szczęściu z Bogiem. Społeczność świętych to nie tylko ci, którzy publicznie zostali za takich uznani. Wielu skutecznie „wymknęło się”

kościelnym procedurom, unikając wyniesienia na ołtarze. Dlatego nie mają własnych wspomnień ani świąt w roku liturgicznym. Mają za to dzisiejszy dzień, w którym czcimy ich wszystkich bez wyjątku: zmarłych znajomych, bliskich, krewnych, przyjaciół, słowem tych, którzy – mimo, iż nie zostało to oficjalnie potwierdzone przez władzę duchowną – są już w niebie i cieszą się życiem na wieki. Jest to również nasz dzień, bo skoro wspominamy wszystkich świętych, to każdy z nas – chcąc nie chcąc – obchodzi dzisiaj swoje imieniny.

Na czym polega świętość, do której Pan Bóg nas zaprasza?

Dzisiejsze drugie czytanie przypomina, że „każdy, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie, jak On jest święty” (1 J 3,3). Katechizm uczy, że nadzieja to cnota teologalna, „dzięki której pragniemy jako naszego szczęścia Królestwa niebieskiego i życia wiecznego, pokładając ufność w obietnicach Chrystusa i opierając się nie na naszych siłach, ale na pomocy łaski Ducha Świętego” (KKK 1817).

Człowiek nadziei wie, że nie ma dla niego prawdziwego spełnienia i szczęścia poza Bogiem. Dlatego współpracując z łaską, stara się lokalizować i zmieniać to co nie- Boże w jego życiu, z grzechem na czele. Świętość nie zakłada jednak bezgrzeszności. W przeciwnym razie byłaby czymś nieludzkim i niemożliwym do osiągnięcia. Świętość to nie pogańska doskonałość, która brałaby w nawias skomplikowane realia człowieczej kondycji. Każdy święty był grzesznikiem. A został świętym nie dlatego, że nie grzeszył, tylko dlatego, że z własnych grzechów powstawał. Św. Augustyn mówił, że rzeczą ludzką jest upadać i grzeszyć, a diabelską – trwać w grzechu. Świętość jest więc wysiłkiem ciągłego zrywania ze złem i nawracania się. Nadzieja daje siłę, by w tym trudzie wytrwać, nie zniechęcić się ani nie poddać.

Św. Augustyn intepretował błogosławieństwa, które przedstawia Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii, jako etapy dochodzenia do szczęścia. Święty, czyli ktoś w pełni szczęśliwy, to człowiek, który przeszedł już – przynajmniej w znacznym stopniu – drogę błogosławieństw. Potrafi być cichy, pokorny, ubogi i jednocześnie cieszyć się życiem. Zło go nie wciąga ani nie niszczy. Święty to człowiek wrażliwy na wolę Bożą – uczy się ją czytać i wprowadzać w życie. Boża wola z kolei to nic innego, jak najlepszy pomysł i plan na nasze szczęście. Dlaczego najlepszy? Ponieważ nikt nie zna nas, nawet my sami siebie, tak doskonale, jak Bóg. Z Jego ręki wyszliśmy, to ON nas zaprojektował i stworzył. Tylko ON zna nasze najskrytsze pragnienia i tęsknoty – niektórych pewnie nawet sobie nie uświadamiamy. Ufne szukanie i pełnienie Bożej woli jest więc najlepszą opcją dla kogoś, kto chce być autentycznie, trwale szczęśliwy.

Niemniej, w kulcie świętych nie czcimy ludzi – przy całym szacunku dla ich pracy, zabiegów oraz starań, by znaleźć i wypełnić Bożą wolę. Czcimy samego Boga i uwielbiamy Go we wszystkich dziełach, których dokonał przez ręce oddanych Sobie wiernych. W centrum kultu świętych, tak jak rozumie go Kościół, stoi Pan Bóg – nigdy człowiek, choćby był nieskalany i godny podziwu.

Dziękując dziś za przykład i piękno życia tak wielu świętych oraz ciesząc się duchową komunią, w jakiej z nimi jesteśmy, wołajmy ufnie do Pana o wzrost w cnocie nadziei, byśmy potrafili zawierzyć Mu do końca i szukać szczęścia tylko w Nim oraz Jego świętej woli. Amen.