Czy nienawiść bez względu na to kogo dotyczy, nie kłóci się z Ewangelią?

Komentarz do Liturgii Słowa na Dwudziestą Trzecią Niedzielę zwykłą 🕊
✍🏼 ks. Grzegorz Mazur

Miłość siebie, Boga i bliźniego to sedno nauczania Pana Jezusa. Zawiera się w nim także miłość do nieprzyjaciół i modlitwa za tych, którzy nas prześladują. Jak zatem rozumieć słowa Pana z dzisiejszej Ewangelii: „jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem”?  🤔

Czyżbyśmy mieli kochać wrogów, a nienawidzić najbliższych oraz samych siebie? Czy to faktycznie warunek konieczny bycia uczniem i dobrym chrześcijaninem? Czy nienawiść bez względu na to kogo dotyczy, nie kłóci się z Ewangelią? 💬

Według jednej z wykładni, ewangeliczne przykazanie miłości broni nas przed nadmiarową nienawiścią i zatraceniem się w niej. Oczywiście nie chodzi tu tylko o uczucie, które samo w sobie nigdy nie jest moralnie złe. Mowa o postawie, która – zazwyczaj pod wpływem uczucia – może rozwijać się w różnych kierunkach. Nienawiść zabezpieczona miłością będzie prowadzić do współczucia i przebaczenia. Nie będzie szukać zemsty, tylko sprawiedliwości. Stanowczo potępi zło, ale nie złoczyńcę. Nie zapomni o miłosierdziu 🙌🏼

Słowo o nienawiści, z kolei, chroni nas przed pogubieniem się w miłości. Mamy kochać bliźniego, ale niekoniecznie wszystko, co robi. Chyba każdy miewa skłonność do patrzenia przez palce na zło popełniane przez ukochane osoby. Zdarza się, że je racjonalizujemy albo bierzemy w nim udział.. 

Ewangeliczna, zdrowa miłość stosuje odmienną logikę: skoro kocham daną osobę, to nienawidzę zła, które czyni. Podobnie, kocham siebie samego, ale nie moje błędy i grzech☝🏼

Wyraz „nienawiść”, którego używa Pan Jezus, znaczy dosłownie, w zgodzie z aramejskim oryginałem, „kochać mniej”. Dlatego w niektórych przekładach Biblii, tłumaczy się słowa dzisiejszej Ewangelii na przykład tak: „jeśli ktoś przychodzi do mnie, lecz bardziej miłuje swoich najbliższych, a także swoje życie, nie może być moim uczniem”. W innym miejscu Jezus mówi: „kto kocha ojca lub matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest mnie godzien” (Mt 10,37)

Słowo „nienawiść” w podobnym znaczeniu użyte jest także w opowieści o Jakubie, który „zbliżył się do Racheli i kochał ją bardziej niż Leę” (Rdz 29,30)

Widzimy więc, że nie o literalną nienawiść chodzi dziś Panu Jezusowi. W przeciwnym razie mielibyśmy w Jego nauczaniu sprzeczność. Chodzi o jakość naszej miłości i jej hierarchię. Inaczej kochamy rodziców, inaczej rodzeństwo, jeszcze inaczej dziadków, współmałżonków oraz dzieci. Każda z tych miłości, jakkolwiek ważna i potrzebna, pozostanie niepełna i mało odporna na zło, jeśli nie będzie budować na Miłości Pana do nas i naszej do Niego. Bycie uczniem nie zakłada nienawiści, lecz bezkompromisową troskę o Miłość, od której zależą wszystkie inne. Bycie uczniem to wystrzeganie się różnorakich „miłostek” i zachwytów – oby przelotnych – nad tym co od Pana oddala oraz zniechęca nas do kochania Go sercem otwartym i szczerym. Amen 🙏🏼