„Walka” – Ks. Jan Sochoń

Moje ciało zapala się od środka,
nie śpi, bo ja nie śpię, i chce,
 
abyśmy stanowili jedno,
ale nie możemy porozumieć się,
 
kłujemy sobie w oczy,
jak zrozpaczeni spiekotą wędrowcy,
 
zarzucamy sieci na nogi i ręce;
 
dopiero nad ranem, wyczerpani do szpiku
kości, obejmujemy się tak ściśle,
 
że przelatujący anioł
nie zauważa naszej walki.

Dodaj komentarz