
By odczytać te teksty we właściwym kontekście i lepiej zrozumieć ich sens, zobaczmy najpierw w jaki sposób ubogi był Jezus. Był ubogi duchowo, ponieważ „ogołocił samego siebie” z Boskiej chwały i władzy. Był też ubogi materialnie: nie miał własnych pieniędzy, posiadłości, domu, „miejsca gdzie by głowę mógł skłonić”. Skłonił ją dopiero na krzyżu. Patrząc na Jezusa widzimy, że ubóstwo materialne nie było dla Niego celem, ale środkiem. Ubóstwo samo w sobie niczego jeszcze nam nie gwarantuje. Można być biednym materialnie i złym moralnie (chciwym, skąpym, roszczeniowym, zrzucającym winę za swój niedostatek na innych).
Materialne ubóstwo Pana Jezusa nie było skrajne. Św. Józef, wykwalifikowany rzemieślnik, pracą swych rąk zarabiał na życie. Należał do klasy średniej w społeczeństwie, Jezus nie cierpiał więc niedostatku jako dziecko. Jego rodzina zajmowała znacznie lepszą pozycję niż na przykład najemnicy, o których wspominają Ewangeliści. Jako nauczyciel Pan cieszył się prestiżem i był zapraszany przez bogatych. Również wśród Jego przyjaciół znajdujemy ludzi naprawdę zamożnych: Józefa z Arymatei, Zacheusza. Jezus jadł z nimi i pił, nawet wtedy kiedy został nazwanym pijakiem i żarłokiem. Był wolny zarówno wobec ubóstwa jak i bogactwa.
Prawdą jest, że dobra doczesne z natury osłabiają naszą wrażliwość na dobra duchowe. Niemniej, obserwując Jezusa i czytając Ewangelię w całości, szybko zauważymy, że zawarty w niej sprzeciw dotyczy nie tyle dóbr materialnych, co nadmiernego ich gromadzenia, chciwości, nieumiejętności podzielenia się. Bogactwo uczciwie zdobyte i wykorzystywane w sposób moralnie godziwy jako środek do celów dobrych, zgodnych z wolą Bożą jest czymś pozytywnym i nikomu na drodze do zbawienia nie przeszkodzi.
W czym jestem bogaty, a w czym biedny przed Panem? Jakich niedoborów doświadczam? Tych materialnych i tych duchowych. Czy dostrzegam ubóstwo moich bliźnich w Kościele, we wspólnocie, w rodzinie? Co robię, by mu zaradzić?