Komentarz do Liturgii Słowa na 21. niedzielę zwykłą (22 sierpnia 2021) – ks. Grzegorz Mazur

Słowo ludzkie szybko dewaluuje. Żyjemy na co dzień w oceanie słów, z których spora część dociera do nas mimo woli. Na niektóre nie zwracamy już nawet uwagi. Słowo spowszedniało. Mało kto przejmuje się danym słowem, złożoną deklaracją lub obietnicą. Prawie ze wszystkiego można się wycofać i wytłumaczyć. Nie wierzymy innym na słowo. Do spraw ważnych potrzeba nam umów, kontraktów, formalnych zabezpieczeń. Z drugiej strony wszyscy mamy chyba doświadczenie mocy ludzkich słów. To one kształtują opinie i sposób myślenia. Dzięki nim uczymy się postrzegać świat, wartościować i wyrażać siebie. Słowo jest podstawowym środkiem komunikacji i wywierania wpływu. Słowem można potwierdzać albo ranić, ocalać lub niszczyć…

Takiej ambiwalencji nie znajdziemy w Słowie Bożym. „Moje słowa” – mówi dziś w Ewangelii Jezus – „są duchem i życiem”. Są pozytywnym fundamentem, na którym warto zbudować osobiste i trwałe szczęście. Jeśli człowiek przyjmuje je z wiarą, stają się w nim ciałem – czymś konkretnym i dynamicznym. W oparciu o Boże Słowo rozeznajemy powołanie, podejmujemy decyzje i życiowe misje. Słowo przemodlone i przepracowane daje głęboką motywację oraz siłę do działania, które nie kieruje się tylko ludzkimi kryteriami. Stąd na przykład mamy w Kościele zakony kontemplacyjne, misjonarki i misjonarzy bezinteresownie poświęcających życie służbie osobom potrzebującym w najuboższych rejonach świata, małżonków, którzy z ogromnym poświęceniem służą Kościołowi pomimo licznych obowiązków oraz tempa życia, jakie narzuca im świat. Podobnych przykładów ucieleśnionego, konkretnego Słowa znajdziemy wiele. W jaki sposób Słowo staje się ciałem w moim życiu?

Słowo Boże ma moc sprawczą inaczej niż ludzkie. Nie tylko o czymś informuje, do czegoś inspiruje lub pobudza, ale – jeśli na to pozwolimy – przemienia nas od wewnątrz, kształtuje najbardziej duchowe „ja” (jest duchem), upodabnia do Chrystusa nie na poziomie ludzkich tylko postaw, ale poprzez łaskę życia cnotami nadprzyrodzonymi: wiarą, nadzieją i miłością (jest życiem). Słowo Boże nie tylko do nas dociera, ale się w nas wydarza. Najrealniej, kiedy przyjmujemy Eucharystię i inne sakramenty, ale także w codziennej prozie życia – przyjęte z wiarą ożywia i nadaje sens najbardziej nawet banalnym sprawom i z pozoru niepotrzebnym sytuacjom.

Szymon Piotr odważnie odpowiada dziś Jezusowi: „Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego”. Czyim słowem żyję, jakim słowem się karmię? U kogo szukam słów miłości i prawdy, umocnienia i pocieszenia? Prośmy dzisiaj, byśmy jeszcze bardziej pokochali Słowo Boże; byśmy Nim żyli, z Nim chodzili, o Nim myśleli, Nim się modlili, za nim tęsknili… Amen.

Leave a Comment