„Boga nikt nigdy nie widział” J 1 , 18. Co możemy orzec o Bogu? O świętych ojcach kapadockich. Ks. Łukasz Szlak

Wspominamy wielkich świętych doktorów wschodniego Kościoła, którzy walnie przyczynili się do tego jak ukształtował się katolicyzm w późnym antyku. Obydwaj święci urodzili się tuż po Soborze w Nicei, a więc w czasie gdy Kościół uzyskał pełną wolność wyznawania religii i powoli podbijał Cesarstwo Rzymskie. Pierwszy Grzegorz (326-390/391) był patriarchą Konstantynopola, drugi Bazyli (329-379) twórcą jednej z pierwszych reguł życia monastycznego (do dzisiaj w kościołach wschodnich mnisi żyjący według jego reguły nazywani są bazylianami). Obydwaj święci byli pod wpływem wielkiego Orygenesa, pisarza chrześcijańskiego, teologa z III w. po Chr. swoją teologię, kształtowali w ogniu sporów z arianizmem, głównie z uczniem Ariusza – Eunomiuszem.

Ów był pod wpływem Plotyna i jego teologii apofatycznej – podobnie zresztą jak ojcowie kapadoccy. Teologia ta zwana również negatywną, broniła transcendencji Boga, poprzez próbę negacji określeń przydawanych Bogu pochodzących ze świata materii, starała się więc dotrzeć do czysto duchowej zasady. Bóg więc jawi się tutaj jako niepoznawalny, najwłaściwszym jego określeniem jest po prostu stwierdzenie faktu jego istnienia (tego, że po prostu jest). Jednym z twórców tej teologi był Amoniusz Sakkas – mistrz zarówno pogańskiego Plotyna jak i Orygenesa. Amoniusz był twórcą koncepcji powstawania hipostaz bytu, które nieco przypominały koncepcję Trójcy Świętej. Jego nauczanie zachowało się tylko w przekazie ustnym i w postaci pisemnej u jego uczniów. Według niego Myśl (Nous) rodzi się jako efekt myślenia Bytu (Ousia) o samym sobie (wszak Byt, absolut jest doskonały może więc pragnąć i myśleć tylko o sobie), Myśl staj się hipostazą Bytu. Ich silna, wzajemna relacja tworzy kolejną hipostazę w postaci Ducha (Pneuma).

Trzeba jednak zaznaczyć, że nie do końca wiadomo czy chrześcijanie te koncepcję wzięli od Ammoniusza, czy Amoniusz od chrześcijan, gdyż są źródła, które wskazują na to, że Amoniusz w młodości był chrześcijaninem. Choć istotnie ta czysto rozumowa operacja przypomina Trócję Świętą i teologia chrześcijańska powoływała się na ten neoplatoński koncept, trzeba jednak pamiętać, że hipostazy u Plotyna i Amoniusza występują w ramach hierarchii podporządkowania. W teologii chrześcijańskiej są sobie równe. Dlatego w IV w. po Chr. gdy pewien ksiądz aleksandryjski zaczął rozważać relacje między Jezusem Chrystusem jako wcielonym Słowem (Nous) a Ojcem jako Bytem (Ousia), miał stwierdzić, że był taki czas kiedy Słowo nie istniało. Istotnie burzy (lub co najmniej silnie nadwyręża) to koncepcję Słowa, które jest zawarte w janowym prologu Ewangelii. Sprawiało jednocześnie, że chrześcijaństwo przestawało być religią monoteistyczną. Na soborze w Nicei (325 r. po Chr.), na którym dyskutowano tę kwestię ustalono, że Chrystus jako Słowo jest homousios – współistotny Ojcu. Ariusz został uznany jako heretyk (to na tym soborze św. Mikołaj, którego kojarzymy dziś z dobrodusznym staruszkiem dającym wszystkim prezenty uderzył Ariusza w twarz za jego twierdzenia).

W obronie teologii ariańskiej w latach późniejszych wystąpił Eunomiusz twierdząc na podstawie teologii apofatycznej, że istotą Boga jako Bytu jest niezrodzoność. Słowo jako zrodzone musiało być więc różnej natury (substancji) niż Ojciec. Chrystus jest więc niższym bytem od Ojca. jest bogiem, lecz nie Bogiem. Zarówno Bazyli jak i Grzegorz, krytykowali apofatyzm Eunomiusza tym samym orężem – apofatyzmem. Wszak skoro o Bogu możemy orzakać przede wszystkim przez negację, jeżeli jego istota jest dla nas niepoznawalna, stwierdzenie, ze istotą Boga jest to, że jest niezrodzony jest sprzeczne z teologią apofatyczną. Istota Boga przekracza nasze poznanie. Jest ona misterion, gr. tajemnicą. W późniejszych czasach teologie apofatyczną uprawiali Psudo-Dionizy Areopagita (anonimowy mnich syryjski z VI w. po Chr) oraz Jan Szkot Eriugena. W ich opinii nawet proste twierdzenie: „Bóg jest” jest nieadekwatne do Jego rzeczywistego istnienia, przekracza bowiem możliwości naszego rozumowania i co najwyżej możemy stwierdzić, że Bóg jest ponad istnieniem jako jego źródło. W naszych czasach niejako epigonem apofatyzmu był wielki Ludwig Wittgenstein, współtwórca filozofii analitycznej. Wskazywał na to, że granice naszego języka są granicami naszego poznania. Sens świata leży więc poza granicą formy logicznej – jest więc czymś z dziedziny mistyki. Mistyczne nie jest to co istnieje w świecie, tylko sam fakt, że j e s t. Słowo misterion, tajemnica wywodzi się od greckiego słowa muo, oznaczającego milczenie, zamknięte oczy. Nasi ojcowie kapadoccy przypominają nam, że prawdy wiary przynależą do tego świata mistyki – czegoś co o Bogu wiedzą mistycy, ale nie potrafią tego przekazać słowami. Na koniec musze zaznaczyć, że bardzo żałuję, że z dzisiejszych naszych misteriów (Mszy Św.) zniknęło prawie całkowicie milczenie – źródło owego muo, misterium. A trzeba przypomnieć, że w starej Mszy znaczna część kanonu była odmawiana po cichu. Dziś wierni intuicyjnie pragną do tej ciszy powracać, dlatego takim powodzeniem cieszą się adoracje Najświętszego Sakramentu poza Mszą. Sł Boży Franciszek Blachnicki również zauważał ten brak ciszy – postulował by to miejsce na ciszę było przede wszystkim w wezwaniach kolekty i postcommunio.

Ks. Łukasz Szlak

https://www.facebook.com/wszerad