Moje ciało zapala się od środka, nie śpi, bo ja nie śpię, i chce, abyśmy stanowili jedno, ale nie możemy porozumieć się, kłujemy sobie w oczy, jak zrozpaczeni spiekotą wędrowcy, zarzucamy sieci na nogi i ręce; dopiero nad ranem, wyczerpani do szpiku kości, obejmujemy się tak ściśle, że przelatujący anioł nie zauważa naszej walki.
