Komentarz do Liturgii Słowa na 1. niedzielę Adwentu (28 listopada) – ks. Grzegorz Mazur

𝑷𝒊𝒆𝒓𝒘𝒔𝒛𝒆 𝒄𝒛𝒚𝒕𝒂𝒏𝒊𝒆 (Jr 33, 14-16)

𝑷𝒔𝒂𝒍𝒎 (Ps 25 (24), 4-5. 8-9. 10 i 14 (R.: por. 1b))

𝑫𝒓𝒖𝒈𝒊𝒆 𝒄𝒛𝒚𝒕𝒂𝒏𝒊𝒆 (1 Tes 3, 12 – 4, 2)

𝑨𝒌𝒍𝒂𝒎𝒂𝒄𝒋𝒂 (Ps 85 (84), 😎

𝑬𝒘𝒂𝒏𝒈𝒆𝒍𝒊𝒂 (Łk 21, 25-28. 34-36)

Dziś pierwsza niedziela Adwentu. Słyszymy pełną miłości zachętę: „uważajcie na siebie, aby Wasze serca nie były ociężałe”. Zadbajcie o siebie duchowo, pomóżcie swoim sercom, by ich nie przeciążać.

Pan Jezus wymienia w dzisiejszej Ewangelii dwa rodzaje ociężałości. Najpierw ta, która powstaje „wskutek obżarstwa i pijaństwa”; wypracowanego własnymi siłami zaspokojenia. Taką sytość można rozumieć w znaczeniu duchowym: psychiczne, wewnętrzne obżarstwo lub łakomstwo to poszukiwanie wciąż nowych doznań i przeżyć. Z reguły dla nich samych. Człowiek żyje tak, jakby nie był zaproszony do nieba. Tak jakby Bóg nie istniał, albo istniał niezobowiązująco i nie okazywał zainteresowania naszymi sprawami. Duchowa sytość – podobnie jak ta cielesna – dość szybko przeradza się w przesyt, któremu towarzyszy poczucie wewnętrznej pustki i niespełnienia.

Drugi rodzaj ociężałości bierze się z trosk doczesnych. Pogrążamy się w pracy i różnych obowiązkach, realizując cele doraźne tak, że zaczyna nam brakować energii i czasu na relację z Panem. Z powodu trosk tracimy zdrowy dystans, nie patrzymy trzeźwo na rzeczywistość, przestajemy widzieć jej kwitnącą część, zauważamy w przeważającej mierze tylko to co uschłe i zwiędłe. Nie myślimy o celu ostatecznym, o zbawieniu i niebie.

Ociężałość o której mówi nam dzisiaj Pan Jezus, mistrzowie życia duchowego nazywali acedią. W dużym skrócie jest to stan, w którym człowiek znajduje upodobanie w tym, do czego powinien czuć wstręt. Chorobliwie koncentruje się na sobie. Unika ofiar na rzecz innych, dba za to żarliwie o własne potrzeby i bezpieczeństwo. Acedia może się utrwalić; może stać się postawą zasadniczą ludzkiego życia. Dlatego, w nauczaniu Kościołów Wschodnich, figuruje ona jako ósmy grzech główny. W tradycji Kościoła Zachodniego łączy się ją z siódmym – lenistwem. Wcześniej czy później, acedia skutkuje głębokim smutkiem i niechęcią do siebie – jest duchowym odpowiednikiem depresji, a może nawet jej źródłem, czymś co mocno obciąża ludzkie serce.

Jakie mamy antidotum na acedię? Dobrze przygotowana i przeżyta spowiedź, Eucharystia, modlitwa uwielbienia. Zadośćuczynienie i przebaczenie (również samemu sobie). Szukanie woli Bożej i gotowość do jej pełnienia. Zgoda na jakąś swoją niedojrzałość, słabość – nie po to, by ją zlekceważyć lub zracjonalizować, ale po to, by ją przezwyciężyć. Danie sobie prawa do błędu, by móc go naprawić i więcej nie popełniać.

Wszystko to zakłada działanie Bożej łaski, poprzedzone ufną modlitwą zawierzenia. Adwent jest czasem łaski. Czasem odciążania naszych głów i serc, odkrywania nowej wolności w Panu, która rodzi radość, ożywia nadzieję i karmi pragnienie spotkania Go, gdy przyjdzie.

Leave a Comment