Komentarz do Liturgii Słowa na 17. Niedzielę zwykłą, o. Grzegorz Mazur OP

Spędziłem kiedyś kilka dni, wędkując na rzece Missisipi w stanie Luizjana. Obfitość żyjących tam ryb przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Szybko okazało się jednak, że tylko niektóre z nich nadają się do jedzenia. Zaprzyjaźnieni Amerykanie ostrzegali
mnie przed trującymi gatunkami i uczyli je rozpoznawać.

W trzeciej przypowieści z dzisiejszej Ewangelii, Pan Jezus mówi o „rybach złych”, nieużytecznych, odrzuconych przez rybaków. To obraz sądu na końcu czasów, a zarazem przypomnienie, że przynależność do Kościoła nie stanowi jeszcze gwarancji
zbawienia. To, że jesteśmy katolikami niczego ostatecznie nam nie zapewnia. Nasze zbawienie zależy od tego, na ile świadomie współtworzymy i budujemy Kościół, na ile się nawracamy i zmieniamy, dbając o osobistą relację z Panem, szukając Jego dróg, przyjmując sakramenty, kochając i przebaczając. W konstytucji „Lumen Gentium” Soboru Watykańskiego II czytamy: „Nie dostępuje (…) zbawienia, choćby był wcielony do Kościoła, ten, kto nie trwając w miłości, pozostaje wprawdzie w łonie Kościoła «ciałem», ale nie «sercem» (KK 14).

Trwać w Miłości to znać Pana, to żyć Nim na co dzień. To odkrywać Go i przyjmować z wdzięcznością jak najdrogocenniejszą perłę. Człowiek, który znalazł skarb, ucieszył się i sprzedał wszystko, co miał. Włożył całe swoje serce i mienie, by go posiąść.
„Gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje” (Mt 6,21) – mówi Pan Jezus w innym miejscu. Dlaczego tak? Bo tylko jedno mamy serce. Nie możemy dwóm panom służyć. Nie możemy służyć Bogu i mamonie. Nie możemy być w Kościele i jednocześnie lekceważyć jego duchowe bogactwo, bardziej od darów łaski cenić dobra tego świata, relacje z ludźmi stawiać ponad więzi z Panem.

Gdzie dziś jest moje serce? Do kogo należy? Do czego się przywiązuje, z czym łączy nadzieje na przyszłość? Czy rzeczywiście Bóg i Boża Miłość są moim największym skarbem? Czy wierzę w to, że w Kościele mam wszystko – nie tylko samego Boga, ale
także narzędzia, których potrzebuję, by żyć z Nim w przyjaźni i osiągnąć szczęście nieprzemijające?

Panie Jezu, zawierzam Ci moje serce, bądź jego Panem! Oddaję Ci każde niedobre przywiązanie, słabości i wahania w wierze, mój brak radości ze Skarbu, którym sam dla mnie jesteś. Dziękuję Ci za Kościół, w którym mogę Cię odkrywać i poznawać, dziękuję za Twoją Miłość i proszę, abym zawsze potrafił ją przyjmować i dzielić z innymi. Amen.