Komentarz o Liturgii Słowa/ 11. Niedziela zwykła, o. Grzegorz Mazur OP

Dzisiejsze pierwsze czytanie i psalm przypominają o naszej przynależności do Pana. „Jesteś szczególną moją własnością” – mówi Bóg do każdego z nas. Nie jakąkolwiek, nie zwyczajną, ale szczególną. Jesteś oczkiem w głowie. Beniaminkiem.
Najukochańszym, upragnionym dzieckiem. Obdarzonym nowym życiem i zaproszonym do Nieba.

Nie zawsze wystarczająco rozumiemy, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy i czego tak naprawdę chcemy. Odkrywamy w sobie potrzebę przynależności, ale niekoniecznie wiemy, jak na co dzień ją realizować. Bywa, że szukamy potwierdzenia w słowie
ludzkim – w tym, jak jesteśmy odbierani, postrzegani i oceniani przez innych. A dziś to Pan daje nam Słowo, w którym określa naszą tożsamość. Należymy do Niego, bo – jak przypomina św. Paweł w liście do Rzymian – „Chrystus umarł za nas wtedy, gdy
jeszcze byliśmy upadli i skażeni grzechem” (Nowy Przekład Dynamiczny). W jakim celu? By pojednać nas z Bogiem. Na nowo włączyć do Bożej Rodziny. Zaoferować przyjaźń, która nie przeminie.


W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus okazuje współczucie osobom niepojednanym z Bogiem, z bliźnimi, z samymi sobą. Tym, którzy są zagubieni i udręczeni, jak owce bez pasterza. W oryginale św. Mateusz użył tutaj tego samego słowa, co św. Łukasz w
perykopie o synu marnotrawnym. Na widok syna, ojciec „wzruszył się głęboko”. Jezusowe współczucie nie jest więc tanią litością, politowaniem bez pokrycia, chwilową empatią lub sympatią… Współczucie Pana to najpierw wzruszenie, łagodne przytulenie, miłosierna wrażliwość przekuta w konkretne działanie i wsparcie. W odpowiedzi na duchową kondycję tłumów, Jezus posyła Dwunastu, dając im władzę nad duchami nieczystymi, „aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości”.


Bóg doskonale wie, że owca pozbawiona pasterza musi albo zginąć, albo znaleźć się w obcych rękach (zmienić przynależność). Podobnie jest z nami. Jeśli nie odkrywamy ani nie pogłębiamy przynależności do Pana – duchowo giniemy. Doświadczamy
niewoli grzechu pod dyktando bożków, z którymi na próżno wiążemy spełnienie i przyszłość. Sami rezygnujemy z tożsamości Bożych dzieci, dziedziców – szczęśliwych i wolnych.


Na ile jestem dziś pojednany z Bogiem? Czy cieszę się, że do Niego należę? Co robię, by pielęgnować i rozwijać tę przynależność? W jaki sposób okazuję za nią wdzięczność? Jak często mówię Panu na modlitwie, że jestem Jego a On mój?