Wysoce budujące i inspirujące potrafią być książki lub filmy o ludziach, którzy przygnieceni ciężarem losu, nie przestają o siebie walczyć, nie poddają się zwątpieniu, szukają konstruktywnych rozwiązań, myślą pozytywnie. Osoby takie z reguły wyciągają wnioski z popełnionych błędów, nie demonizują porażek, powstają z upadków. Kimś takim w świetle liturgii dzisiejszej Uroczystości ma być każdy chrześcijanin. Zmartwychwstanie jest dla nas, zgodnie ze słowami św. Pawła:
„Chrystus został złożony w ofierze jako nasza Pascha”. Nasza. Nie tylko Jego, choć od Jego Paschy wszystko się zaczyna.
„Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno” Maria Magdalena odkryła pusty grób. Ten „pierwszy dzień” w Janowej Ewangelii nawiązuje do Księgi Rodzaju: Bóg stwarzał świat przez sześć dni, a siódmego odpoczął. Dzień Zmartwychwstania oznacza świeży początek – zaczyna się „nowy tydzień”, nowe stworzenie. „Wyrzućcie więc stary kwas – zachęca św. Paweł w drugim czytaniu – abyście się stali nowym ciastem”. Odrzućcie „starego człowieka”, niedobre nawyki i
przywiązania, abyście razem z Chrystusem mogli przejść drogę Paschy – ze śmierci grzechu do życia łaską, z ciemności do światła, ze słabości do mocy, z rozpaczy lub zwątpienia ku niegasnącej nadziei.
Jak to zrobić? Przede wszystkim, przyjmując z wiarą fakt Zmartwychwstania. W dzisiejszej Ewangelii, Maria Magdalena myśli czysto po ludzku: „zabrano Pana z grobu i nie wiadomo, gdzie go położono”. Widzi pusty grób, ale nie przygląda się mu zbytnio. Reaguje szybko, emocjonalnie, wręcz impulsywnie. Piotr okazuje więcej uważności, wchodzi do środka, dostrzega płótna pogrzebowe, które leżą w grobie tak, jakby wciąż znajdowały się na ciele Jezusa. Jedynie chustę, zwyczajowo okrywającą głowę zmarłego, ktoś poskładał i odłożył na bok. Taki stan rzeczy raczej falsyfikuje możliwość wykradzenia ciała przez osoby trzecie. W jakim celu złodziej, dysponując niewielką ilością czasu, miałby zadawać sobie trud zdejmowania płócien pochówkowych i jeszcze układać je tak, jakby wciąż owijały ciało? Nawet, gdyby próbował, to prawdopodobieństwo osiągnięcia zadowalającego efektu oscylowałoby wokół zera. Po co dodatkowo miałby składać chustę i szukać dla niej miejsca? Piotr ma zatem poważne powody, by odrzucić przypuszczenia Marii Magdaleny o zabraniu ciała Pana. Nic nie wskazuje jednak na to, by uznał w tamtym momencie prawdę o Zmartwychwstaniu. Dopiero Jan, który wszedł do grobu jako ostatni, „ujrzał i uwierzył”.
Trzy osoby – Maria Magdalena, Piotr i Jan – patrzą na ten sam grób, ale widzą co innego. Maria zakłada, że ciało Pana zostało gdzieś przeniesione, Piotr się waha, jedynie Jan ma pewność co do Zmartwychwstania. Jak ja patrzę dzisiaj na pusty grób Jezusa? Z wiarą, dodającą sił czy może neutralnie lub obojętnie? Z nadzieją czy zniechęceniem lub zwątpieniem? Czy jestem gotowy przechodzić Paschę Pana razem z Nim, powstając z grobów własnych słabości, porażek i błędów? Ufnie wołajmy dziś
na modlitwie o wiarę w Zmartwychwstanie, bo dzięki Niemu już tu na ziemi możemy żyć łaską nowego życia, która stwarza na nowo, trwale nas zmienia i nigdy nie przemija.