Komentarz do Liturgii Słowa na XVI Niedzielę zwykłą, o. Grzegorz Mazur OP/ Mk 6, 30-34

W dzisiejszym drugim czytaniu z listu do Efezjan, św. Paweł pisze o Panu Jezusie, że „jest naszym pokojem”. Jezus „obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość”. Chodzi tutaj o mur między poganami, którzy nie wierzyli w Boga i Żydami, którzy Go wyznawali i czcili. Źródłosłów grecki wskazuje na mur odgradzający, mur przeciwko komuś (fortyfikację), a nie np. mur świątynny czy ścianę domu.


Podobny mur może istnieć w każdym z nas. Między tym co we mnie pogańskie i tym, co nawrócone, między wierzącą częścią „ja” i tą, która wciąż powątpiewa, między człowiekiem nowym, przemienianym łaską oraz starym, ciążącym ku wygodzie i złu. W istocie jest to mur wrogości – rzuca cień na nasze relacje i odgradza od innych. Bywa, że sami go budujemy – z zagubienia, zranień, niewłaściwie przeżytych uczuć… Może zdążyłem zbudować już w życiu mur nieprzebaczenia, skrzętnie skrywanej niechęci, urazy, resentymentu? A może jest to także mur podejrzliwości i nieufności, albo niezgody lub buntu wobec pojawiających się trudności i strat? Załóżmy, że zmienił Ci się szef w pracy. Ten stary, dobry odszedł na emeryturę, przychodzi nowy. Masz poczucie straty i zaczynasz się niepokoić. Tym bardziej, że ten nowy budzi w Tobie nieufność, zlecił Ci większą ilość pracy, a przecież mógł dać ją komuś innemu. Powoli, subtelnie, niekoniecznie świadomie, zaczynasz żyć wrogością wobec tego człowieka, budujesz mur.


Czy pozwalam Panu Jezusowi na to, by skutecznie zajął się moimi murami? Czy Mu o nich mówię, czy proszę, by je burzył? W greckim oryginale słowo przetłumaczone jako „zburzyć” znaczy także „poluzować”, „rozwiązać” „rozluźnić”. Pan Jezus pokazuje nam fundamenty i najważniejsze cegiełki w naszych murach, te miejsca od których zależy cała konstrukcja. Później je poluzowuje tak, by mur runął. Albo prosi, byśmy poluzowane cegiełki popchnęli sami. Często wystarczy tylko ruszyć palcem. Pan nie strzela do naszych murów z armat. Zawsze działa delikatnie, w sposób dla nas bezpieczny, tak by nas nie uszkodzić. Nawet jeśli burzy, to jest w tym działaniu miłość i pokój.


Gorzej, jeśli za burzenie murów bierzemy się sami. Kiedy niszczymy na własną rękę i usuwamy cegły zgodnie z ludzką tylko logiką. Nie tak działa Pan… On zna nasze zranienia jak nikt inny i tylko On potrafi bezpiecznie usuwać wyrosłe na nich mury.
Czy chcę takiego Bożego działania? Czy modlę się o nie? Życie za murami ma przecież swoje plusy. Czasem najwygodniej jest odgrodzić się od innych i skupić na sobie. A rozwój kosztuje. I jest ryzykowny, bo zakłada wejście w interakcję oraz gotowość na zmianę. Do takiej odważnej gotowości dzisiejsze Słowo nas zaprasza.
Amen.