Ziarenko gorczycy to najmniejsze z ziaren ogrodowych znanych w czasach Jezusa. „Maleńki jak ziarnko gorczycy” mawiano, opisując rzeczy nadzwyczaj małe. Mimo mikroskopijnych rozmiarów ziarno gorczycy stosunkowo szybko rozwijało się w
pokaźny krzew. Nigdy jednak nie stawało się drzewem. Mimo, to Pan Jezus porównuje je dziś do Królestwa Bożego.
W Starym Testamencie tylko dorodne drzewa mogły symbolizować Królestwo. Tak jest w dzisiejszym pierwszym czytaniu z księgi proroka Ezechiela. Wspaniały cedr staje się znakiem przyszłego, odnowionego Królestwa Izraela. Dużym zaskoczeniem dla słuchaczy Pana Jezusa musiało być to, że w swoim nauczaniu o Królestwie nie odwołał się do gór Libanu, ale do warzywnego ogródka. Nie do wysokiego na kilkadziesiąt metrów, rozłożystego cedru, ale do najmniejszego ze wszystkich nasion,
z którego wyrosnąć może zaledwie kilkumetrowy krzew.
Lekcja, którą tym porównaniem daje nam Pan jest bardzo ważna. Jego Królestwo skonstruowane zostało z dala od wzorców tego świata. Bóg działa nie według ludzkich kryteriów wielkości i mocy, ale zgodnie z logiką spraw małych i niepozornych. Święty Hieronim wyjaśniał to tak: Zbawiciel zasiewa maleńkie ziarenko w duszach wierzących. Glebą są nasze umysły i serca. Królestwo jest więc w nas. A wzrasta wtedy, kiedy dbamy o wierność rzeczom małym, subtelnym i delikatnym, takim jak natchnienia i wewnętrzne poruszenia Ducha Świętego, dobre uczynki wykonywane z miłości, a więc dyskretnie, nie na pokaz; ofiary składane z codziennych słabości i trudów, bez narzekania i użalania się nad sobą.
Bóg posługuje się logiką małych rzeczy przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze jest Wszechmocny i potrafi z małych rzeczy czynić wielkie. Jako Stwórca nieustannie czyni coś z niczego – stwarza nas, podtrzymuje w istnieniu. Po drugie, Bóg jest delikatny i szanuje naszą wolność. Nigdy z niczym się nie narzuca. Jedynie zaprasza, taktownie coś sugeruje, daje światło, łagodnie wskazuje drogę. Sama decyzja jednak zawsze należy do nas.
Czy wierzę w potęgę rzeczy małych? W moc Królestwa, które wyrasta w mojej duszy z niepozornego ziarenka wiary, nadziei i miłości; z ziarna dobrego słowa, życzliwego uśmiechu czy gestu, drobnej ofiary i poświęcenia? Ktoś podobno został kiedyś świętym tylko dlatego, że drzwi w mieszkaniu cicho zamykał. By nie drażnić domowników, by im nie przeszkadzać. Czy pielęgnuję w sobie uważność na takie drobiazgi, czy uczę się kochać nimi moich bliźnich? Zdaniem niektórych świętych, na przykład karmelitanki Teresy z Lisieux, taka „mała droga” to istota chrześcijańskiej duchowości, a zarazem najpewniejszy sposób na szczęście.
Jakimi drobiazgami kocham dziś mojego męża, żonę, dzieci, sąsiadów i znajomych? Jakimi małymi rzeczami buduję Boże Królestwo, w którym panuje Chrystusowy Pokój i Miłość?