Pracuję i nic…

Codzienność wielu z nas charakteryzuje się tym, że jest podporządkowana zobowiązaniom zawodowym. Każdy ma inne, niemniej jednak często jesteśmy uwikłani w sidła, które wciągają nas coraz bardziej i nie pozwalają na autonomię.

Oczywiste jest, że pracować po prostu trzeba. Niektórzy zaczynają wcześniej inni później. Zarazem każda praca jest inna, co za tym idzie nasze podejście do niej też może być różne. Tak samo jak nasze spojrzenie na samą istotę rozważanego problemu.

Obserwując dzisiejszy świat z perspektywy osoby młodej, na początku swojej drogi zauważyłem, że kariera dla wielu ludzi jest największą wartością i potrafią ją przełożyć nawet ponad rodzinę. Niestety nie dotyczy to rozwoju i pracy nad samym sobą, który według mnie powinien odgrywać największą rolę w tym wszystkim. Patrząc na przyjmowaną strategię nie dziwię się, że coraz bardziej postępuje dezintegracja człowieka oraz rozpad rodzin.

Wydaje mi się, że potrzeba wyznaczenia sobie konkretnych celów występuję w większości przypadków. Gorzej jest w kolejnych fazach, kiedy musimy określić siebie, a zarazem dokonywać wyborów, które niekiedy doprowadzają nas do skrajnych zachowań. Większość z osób, które obserwowałem mają zatartą granicę na płaszczyźnie wolność – przymus. Praca staje dla nich koniecznym zobowiązaniem, które prędzej czy później zabija to do czego dążymy. Idą ciągle dalej, nie mając świadomości, że w rzeczywistości się cofają.

Piękna myśl –  „żadna praca nie hańbi”  – dobitnie pokazuje w jakim kierunku powinniśmy pójść. Nakierowanie na rozwój człowieka, co za czym idzie całego społeczeństwa jest nadrzędną wartością wykonywanych powinności. Uwarunkowanie tej cechy jest w zasięgu każdego człowieka, który dzięki temu, że może stanowić sam o sobie, ma realny wpływ na kształtowanie środowiska i egzekwowanie od siebie oraz innych należytego podejścia oraz wartości.

Jak w wielu innych przypadkach tak i w tym pojawia się pytanie, gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Boga? Biorąc pod uwagę, że praca zajmuje sporą część naszego życia oraz przenika nas w wymiarze fizycznym i duchowym musimy odpowiedzieć sobie na to pytanie jak najszybciej, aby móc pokierować nasze losy adekwatnie do tego czego oczekuje od nas Bóg oraz my sami. Ojciec Niebieski kieruje do nas wskazówki, dzięki którym będzie nam łatwiej być w jedności razem z nim. Wsłuchanie się w ten głos przede wszystkim objawiać się będzie poprzez wprowadzenie Bożego planu w nasze życie. Umiłowanie daru Boga jakim jest wszystko co pochodzi od niego daje możliwość odkrywania w sobie cech oraz możliwości, o których nawet nie wiedzieliśmy. Zatem do dzieła!