Komentarz do Liturgii Słowa/ UROCZYSTOŚĆ ZESŁANIA DUCHA ŚWIĘTEGO, o. Grzegorz Mazur OP

Doświadczenie wylania Ducha Świętego na Apostołów było tak intensywne, że wydawali się pijani. Wybitny teolog i Ojciec Kościoła, Cyryl Jerozolimski, w swoich „Katechezach” wyjaśniał, że uczniowie „byli upojeni… trzeźwym upojeniem, które
uśmierca grzechy i ożywia serce”. Dlatego, natychmiast zaczęli dawać świadectwo i iść tam, gdzie Duch ich prowadził. Jeszcze przed chwilą zalęknieni i schowani przed światem, teraz odważnie głoszą Zmartwychwstałego. Ich słowa mają moc – Piotr,
który wcześniej zaparł się Pana, wypowiada kilka zdań i nawraca trzy tysiące ludzi. Cóż za przemiana!

Najpierw był Krzyż i Zmartwychwstanie, potem Wniebowstąpienie i Pięćdziesiątnica – cztery potężne wydarzenia w duchowej przygodzie uczniów. Gdyby Apostołowie zatrzymali się tylko na jednym z nich, to bardzo niewiele by zdziałali. Dopiero
przyjęcie „Mocy z Wysoka”, którą jest Duch Święty, dało im energię i siłę do podjęcia misji, w której mogli się odnaleźć i spełnić. Podobnie jest w naszym życiu. Wszyscy wierzymy w Pięćdziesiątnicę, która miała miejsce dwa tysiące lat temu, ale czy wierzymy także w to, że Duch przychodzi do nas dzisiaj z taką samą mocą i łaską jak do Apostołów? Ktoś może zapytać: po co mi nowe wylanie Ducha, nowe napełnienie Nim, skoro jestem ochrzczony i bierzmowany? Chrzest w Duchu Świętym nie zastępuje chrztu sakramentalnego ani bierzmowania. Nie tylko nie stanowi konkurencji dla sakramentów, ale je zakłada – odnawia i ożywia w nas ich skutki. Chodzi o to, by w sposób świadomy, jak najbardziej osobisty doświadczać obecności Ducha Świętego. By rzeczywiście przyjmować Jego dary i dawać Mu się poprowadzić.

Biblia nie raz mówi o wielokrotnym przychodzeniu Ducha do uczniów. Zaraz po pierwszej Pięćdziesiątnicy (Dz 2) mamy następną: „po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym przebywali. Napełnił ich Duch Święty, a oni odważnie głosili Słowo Boże (Dz 4, 31). Św. Paweł zachęca ochrzczonych już członków wspólnoty w Efezie: „napełniajcie się Duchem Świętym!” (Ef 5, 18), co wcale nie oznacza, że wcześniej nie byli Nim napełnieni. Można być napełnionym Duchem i Ducha utracić (poprzez niewierność i grzech). Można być napełnionym Duchem, ale tylko do pewnego stopnia (nie oddać Mu wszystkich sfer swojego życia). Ludzka dusza jest jak naczynie o nieskończonej pojemności, które nieustannie potrzebuje napełniać się łaską. Nie da się nasycić duszy niczym skończonym. Tylko nieskończony Duch Boży może do końca zaspokoić nasze pragnienia i tęsknoty.

Czy uznaję potrzebę nowych Pięćdziesiątnic, nowych wylań Ducha, w moim życiu? Być może zatrzymałem się wcześniej na swojej duchowej ścieżce i nie doświadczam już działania „Mocy z wysoka”? Może nie mam ani siły, ani ochoty na dawanie świadectwa? Warto przyjrzeć się dziś własnemu sercu: ile w nim Krzyża i śmierci, ile Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia, a ile wylania Świętego Ducha?