Komentarz do Liturgii Słowa na 4. Niedzielę zwykłą, o. Grzegorz Mazur OP

Zdarza się, że za główny wyznacznik katolickiej moralności uznajemy Dziesięć
Przykazań. Trochę to niefortunne, bo Pan Jezus przyszedł do ludzi, którzy w
większości znali już i zachowywali Dekalog, a przecież nie byli chrześcijanami.
Nauczanie Jezusa zawiera dużo więcej – nie tylko pogłębia treści zawarte w
Przykazaniach, ale wprowadza do nich zupełnie nową jakość i punkt odniesienia.
Serce chrześcijańskiej moralności to nie zakazy ani nakazy, nie powinności czy
wartości, ale Błogosławieństwa wraz z Kazaniem na Górze.


Według św. Augustyna rozdziały od piątego do siódmego Ewangelii według św.
Mateusza (Mt 5-7) to „magna charta” życia chrześcijańskiego, szczyt ewangelicznej
moralności i duchowości. Św. Tomasz z Akwinu uczył, że tekst ten jest podstawową
wykładnią nowego prawa – nie według litery a Ducha. Żywy Bóg, Duch Święty,
prowadzi człowieka ku szczęściu, ukierunkowuje jego osobistą wolność, aktywuje ją
na nadprzyrodzonym poziomie. Tu zaczyna się chrześcijaństwo. Nie w momencie, w
którym człowiek uznaje, że Bóg jest dla niego najważniejszy, ale wtedy, kiedy
pozwala Mu się poprowadzić.


Błogosławieństwa, o których mówi nam dziś Ewangelia, to początek Kazania na
Górze. Św. Augustyn widział w nich drogę do szczęścia, składającą się z siedmiu
stopni. Dlaczego nie z ośmiu? Ponieważ jego zdaniem, ósme błogosławieństwo jest
podsumowaniem poprzednich i powrotem do punktu wyjścia – obietnicy Królestwa.


Ścieżka Błogosławieństw zaczyna się od nawrócenia (pierwsze trzy) i przeradza w
dążenie do mądrości (kolejne cztery). Jest drogą cnót: pokory, posłuszeństwa,
czynienia pokuty, poszukiwania sprawiedliwości, czystości serca, zabiegania o pokój i
sprawiedliwość. Błogosławieństwa udzielają odpowiedzi na pytanie o szczęście, które
dla większości ludzi ma charakter fundamentalny, ponieważ wypływa z wrodzonego,
naturalnego pragnienia dobra i piękna. Pytanie to inspiruje i motywuje do poszukiwań
oraz osobistego rozwoju. Kiedy człowiek słyszy, co powinien lub musi zrobić, aby
dobrze żyć, to z reguły uruchamia się w nim odruch obronny. Prawie nikt nie lubi
moralności przymusowej. Jaki sens ma wypełnianie z zewnątrz narzuconych,
najszczytniejszych nawet, norm? Kiedy jednak pada pytanie o szczęście, to zazwyczaj
szybko znajduje pozytywny oddźwięk w ludzkim sercu, ponieważ każdy chce być
szczęśliwy. Chrześcijanin dba o moralność i żyje w zgodzie z najwyższymi jej
standardami nie po to, by wypełnić jakiś zestaw nakazów i zakazów, ale po to, by być
spełnionym i szczęśliwym.


Błogosławieni ubodzy w duchu, pokorni sercem, bo do nich należy Królestwo
Niebieskie. Błogosławieni Ci, którzy się smucą – rozpoznają swój grzech i żałują;
smutek prowadzi ich ku nawróceniu, nie do rozpaczy. Błogosławieni cisi (łagodni),

poddani woli Bożej – zachowują głęboką stabilność w trudnych, życiowych
sytuacjach. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości – Duch Święty
wspiera ich darem męstwa. Błogosławieni miłosierni – potrafiący kochać i
przyjmować innych wraz z ich ograniczeniami oraz słabościami. Błogosławieni,
którzy dbają o czystość serca – będą widzieć Boga wokół oraz lepiej rozumieć Jego
Słowo. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój – nie tylko wiedzą o tym, że są
córkami i synami Boga, ale osobiście doświadczają Bożego dziecięctwa i otrzymują
dar mądrości.


Pomódlmy się dziś tekstem Błogosławieństw. Spróbujmy odnaleźć się w ich optyce i
logice, weryfikując nasze codzienne postępowanie w kluczu szczęścia prawdziwego i
trwałego; takiego, którego nikt nam nie zabierze i które nigdy nie przeminie. Amen