Komentarz do liturgii słowa na Dwudziestą Dziewiątą Niedzielę zwykłą 🕊

Komentarz do liturgii słowa na Dwudziestą Dziewiątą Niedzielę zwykłą 🕊 ks. Grzegorz Mazur

Dzisiejsza Liturgia Słowa zaprasza nas do wytrwałej modlitwy. Zwłaszcza, kiedy widzimy, że ludzie, którzy się nie modlą wydają się być szczęśliwsi i bardziej zadowoleni z życia, omijają ich niepowodzenia, choroby, nieszczęścia… Kiedy w naszych oczach to jednak zło a nie dobro odnosi triumf na tym świecie. Kiedy czujemy się zmęczeni, przeciążeni, zniechęceni iz dużym trudem odpieramy pokusę zwątpienia. Pan Jezus mówi dziś każdemu z nas, że nie ma takich chwil w życiu, w których nie dałoby się modlić – choćby pragnieniem, intencją, zawierzeniem w cierpieniu lub niepowodzeniu. Nie ma takiego położenia, w którym ON nie mógłby działać. Nieistnieją sytuacje, sploty wydarzeń lub zbiegiokoliczności, których Jezus nie byłby Panem.


Modlitwa posiada wielką moc, o ile zanosimy ją w wierze i ufamy Panu do końca. Tak jak wdowa z dzisiejszej Ewangelii, której wiara okazała się silniejsza niż nieprawość sędziego. Żywą wiarą zmieniamy nie tylko siebie, ale także innych ludzi. Wdowa nie skarży się ani nie użala, tylko prosi do skutku. Wytrwałością, którą czerpie z wiary, przekonuje nieuczciwego sędziego, by wziął ją w obronę. Silną pokusą w życiu duchowym jest bronić się samemu. Niekiedy wystarczy, że ktoś niesłusznie o coś nas posądzi lub oskarży, byśmy natychmiast przejęli inicjatywę – wyciągnęli armaty i zaczęli strzelać.


Pokusą w wielu sytuacjach jest też poleganie na ludzkich środkach. Albo zabezpieczanie się przy pomocy relacji. Na przykład, dbam o kontakt z kimś znaczącym, cieszącym się pozycją i uznaniem, ponieważ daje mi to poczucie większej ochrony i siły. Sztuka polega jednak na tym, by umieć oddać się w obronę Panu. By w każdym położeniu – jakkolwiek nieciekawym – zdobywać się na zdrowy dystans wobec własnych lęków, zmartwień oraz trosk i najpierw szukać ucieczki w bliskości z Bogiem, prosząc o jedno: „weź mnie w obronę”, „Ty się tym zajmij”, „o wszystko się zatroszcz, zgodnie z Twoją logiką i wolą, tak, by trudności, których doświadczam, okazały się rozwojowe i pożyteczne”. Pierwszą odpowiedzą na taką modlitwęjest często głębszy pokój serca i energia od Pana, która pozwala nam zacząć działać, o coś zawalczyć. Nie na własną rękę, w oparciu o ludzkie tylko metody i środki, ale w Bożym prowadzeniu i łasce.


Jaka jest moja pierwsza reakcja, kiedy spotyka mnie w życiu coś niedobrego, grozi mi niebezpieczeństwo, grunt usuwa się spod nóg, a wokół zalega gęsta ciemność? Gdzie najpierw szukam wsparcia? U przyjaciół, znajomych, członków najbliższej rodziny? Dzisiejsze Słowo zaprasza nas do tego, by o ratunek zawsze w pierwszej kolejności prosić Pana. Nie wyklucza to oczywiście pomocy ze strony ludzi, istotna jest jednak hierarchia. Czy pracuję nad nią tak, by w obliczu przeciwności najpierw klękać do modlitwy i odważnie, z uporem ewangelicznej wdowy, wołać do Pana o obronę, cierpliwość i siłę?

Dodaj komentarz