Komentarz do liturgii słowa na Dwudziestą Ósmą Niedzielę zwykłą 🕊

Komentarz do liturgii słowa na Dwudziestą Ósmą Niedzielę zwykłą 🕊 ks. Grzegorz Mazur

W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus w dość oryginalny sposób oczyszcza z trądu dziesięciu mężczyzn. Nie podchodzi do nich, nie dotyka, nie pyta o wiarę, ale odsyła do kapłanów, aby – zgodnie z przepisami prawa – uzyskali potwierdzenie swojego uzdrowienia. Uwolnienie z więzów choroby dokonuje się w drodze.

Zdarza się, że prosimy Pana na modlitwie o coś konkretnego i bardzo dla nas ważnego, a On zachowuje się tak, jakby nas nie słuchał. Owszem, może nawet otrzymujemy jakieś światło lub słowo, ale zdaje się ono nie pasować do naszej sytuacji. Jaki sens dla dziesięciu trędowatych miało pójście do kapłanów bez pewności uzdrowienia? Po ludzku żaden lub zgoła niewielki. Mimo to posłuchali Pana i poszli.

Niekiedy chcielibyśmy doświadczyć uzdrowienia lub jakiejś innej Bożej pomocy, nie wyruszając w drogę. Bez wysiłku i zaangażowania, na skróty, jak najszybciej. Co robię, kiedy Bóg odpowiada na moje modlitwy w sposób niejasny, mało czytelny, zaskakujący? Jak reaguję, gdy wydaje się, że nie odpowiada wcale? Odchodzę z kwitkiem czy pozostaję na drodze i ufnie idę dalej? Zawierzenie to konieczny warunek doświadczenia Bożej mocy w życiu, ponieważ otwiera nasz rozum i wolę na łaskę. Sprawia, że głębiej przeżywamy Słowo Pana i łatwiej jesteśmy mu posłuszni. Przyswajanie Słowa i wierne podążanie za Nim – to pierwsze ewangeliczne zaproszenie dla nas dzisiaj.

Ale jest jeszcze drugie. Dziewięciu oczyszczonych trędowatych przyjęło swoje uzdrowienie egoistycznie. Wystarczyło im, że odzyskali fizyczny dobrostan – sam Pan Jezus jakoś specjalnie ich nie interesował. Czy i nam nie przydarza się czasem podobna postawa? Modlimy się, spowiadamy, przystępujemy do Komunii Świętej, ale bardziej niż pogłębianiem relacji z Panem i budowaniem Jego Kościoła, zajęci jesteśmy zabieganiem o pomyślność, „święty spokój” i doraźną pomoc w trudnościach.

Jedynie Samarytanin pozwolił się uzdrowić do końca i wrócił do Jezusa z wdzięcznością. Dziewięciu zostało uzdrowionych na ciele, a zaledwie jeden także na duszy. Żydzi oddawali Bogu chwałę w świątyni i tam właśnie udało się owych dziewięciu. Samarytanin zrozumiał jednak, że to Pan Jezus jest prawdziwą świątynią i tylko Jego należy czcić. Dlatego padł na twarz i oddał Mu chwałę – uznał Jego majestat.

Czy rozwijam w swoim sercu wdzięczność względem Boga? O ile bardziej koncentruję się na tym, co od Niego otrzymałem niż na tym, co jeszcze chciałbym dostać? Jak wiele miejsca w mojej modlitwie zajmuje uwielbienie, a ile sama tylko prośba? Czy oddaję Panu chwałę, zwłaszcza wtedy, kiedy zaprasza mnie do czegoś pozornie dziwnego, niezrozumiałego, a zarazem trudnego i wymagającego wysiłku?

Drugie ewangeliczne zaproszenie dla nas dzisiaj dotyczy właśnie tych pytań. Odpowiedzmy na nie szczerze, wierząc w Bożą moc, która działa cuda i może wszystko.

Amen.

Dodaj komentarz