W Bożych oczach każdy człowiek jest bogaczem, choćby po ludzku wiele w życiu zmarnował

Komentarz do Liturgii Słowa na 4. Niedzielę Wielkiego Postu (27 marca) – ks. Grzegorz Mazur

1. czytanie (Joz 5, 9a. 10-12)
Naród wybrany obchodzi pierwszą Paschę w Ziemi Obiecanej

Psalm (Ps 34 (33), 2-3. 4-5. 6-7 (R.: por. 9a))
Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry

2. czytanie (2 Kor 5, 17-21)
Bóg pojednał nas z sobą w Chrystusie

Aklamacja (Łk 15, 18)
Chwała Tobie, Królu wieków

Ewangelia na dziś

(Łk 15, 1-3.11-32)
Przypowieść o synu marnotrawnym

Co to znaczy, że Bóg, nasz najlepszy Ojciec, jest miłosierny? W świetle dzisiejszej Ewangelii co najmniej dwie rzeczy: (1) zaniechuje odwetu i zgodnej z prawem kary oraz (2) przywraca wolność i godność. Według prawa pierworodnemu synowi przypadał podwójny udział w majątku ojca. Młodszy syn otrzymywał jedną trzecią. Podział majątku mógł nastąpić dopiero po śmierci ojca – prawo przewidywało kary dla tych, którzy żądali swojej części wcześniej. Ojciec nie karze jednak syna za zuchwałą prośbę, nie żałuje mu spadku. Co więcej, cieszy się z jego powrotu, mimo że wszystko roztrwonił. „Ujrzał go, gdy był jeszcze daleko, wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go”.

Po czułym powitaniu ojciec mógł powiedzieć: „dobrze synku, świetnie, że wróciłeś, ale teraz odpracujesz pieniądze, które lekkomyślnie przepuściłeś”. W ówczesnych realiach i tak byłoby to wysoce miłosierne. Boże miłosierdzie jest jednak darmowe i nikt nie może w pełni na nie zapracować. Ojciec każe więc (1) ubrać syna w najlepszą szatę (znak godności i tego, że nie będzie pracował), (2) założyć mu pierścień na palec (przywrócenie do pozycji, jaką miał wcześniej), (3) przynieść sandały (potwierdzenie statusu wolnego człowieka – ludzie wolni, w przeciwieństwie do niewolników, nie chodzili boso).

Ojciec okazuje także wyrozumiałość wobec starszego syna: „cierpliwie mu tłumaczy”. Starszy syn uważa się za sprawiedliwego, ponieważ zawsze wykonywał ojcowskie polecenia. Sercem jednak, jak się okazuje, jest zupełnie gdzie indziej. Nosi w sobie złość i żal: „nigdy nie dałeś mi koźlęcia, abym się zabawił z przyjaciółmi”. Uważa, że ojciec jest mu coś winien, skoro tak ciężko dla niego pracuje. Mimo statusu pierworodnego dziedzica, myśli i postępuje jak niewolnik. Zachowuje zewnętrzną poprawność wobec ojca, ale tak naprawdę żywi do niego urazę i tęskni za grzesznymi uciechami. Porównuje się z młodszym bratem, patrzy na niego z wyższością, uważa się za lepszego. Nie wypowiada nawet jego imienia: „skoro wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”.

Do którego z tych dwóch synów jest mi bliżej? Do młodszego, który uznał swój grzech, pozwolił sobie przebaczyć i przyjął za darmo nowe życie w wolności Bożego dziecka, nie niewolnika? A może do starszego, który zewnętrznie we wszystkim wydawał się w porządku, a tak naprawdę serce wypełnione miał lękiem, pychą i zazdrością? Czy czasem nie postępuję jak starszy syn względem tych, którzy – w mojej ocenie – żyją gorzej, popełniają więcej błędów, są słabsi i życiowo pogubieni? W czym konkretnie potrzebuję dziś nawrócenia, powrotu do Boga, rzucenia Mu się w ramiona, a najpierw uwierzenia w to, że On z tęsknotą na mnie czeka?

W Bożych oczach każdy człowiek jest bogaczem, choćby po ludzku wiele w życiu zmarnował. Wszyscy na mocy chrztu świętego jesteśmy dziedzicami oraz ukochanymi dziećmi miłosiernego Ojca. Zawsze możemy dostać kolejną szansę. Czy z pokorą o nią prosimy, czy potrafimy ją docenić i za darmo przyjąć?

Komentuj 💬

Dodaj komentarz